Rolniczka Alma Rutkauskiene: "Najlepszą rzeczą, jaką można dziś zrobić w rolnictwie, jest nic nie robić"

Ūkininkė A. Rutkauskienė pastebėjo, jog mūsų valdžia ūkininkams kelia aukštus reikalavimus, tačiau nesilaiko duoto žodžio.

Zima się skończyła i rozpoczęła się kalendarzowa wiosna. Dla rolników to początek poważnej pracy. Jaka będzie wiosenna pogoda, jakich zbiorów można się spodziewać, jakie będą ceny skupu i czy rolnicy są zadowoleni z polityki rolnej? Te i inne pytania zaprzątają głowy wielu rolników. „Jeśli mówimy o pogodzie, jest zbyt wcześnie, aby przewidzieć zbiory, to jeszcze miesiąc, więc mogą być różnego rodzaju katastrofy. Doświadczamy zmian klimatycznych, temperatury się wahają, to nie jest dobre – jako człowiek musimy się do tego dostosować, to samo dotyczy roślin“, – powiedział paš ne kovė.

Mówiąc o cenach skupu, rolnik zauważył, że koszty produkcji znacznie wzrosły w ostatnim okresie, więc to, co płacono za produkcję kilka lat temu, jest obecnie nie do przyjęcia i nieopłacalne.

„Teraz koszty są bardzo wysokie, wymagania wobec rolnika są bardzo wysokie, teraz rolnik nie może iść nawozić pola, dopóki minister na to nie pozwoli“, – Rutkauskienė powiedziała ironicznie.

Na pytanie, czy na ceny zboża naszych rolników wpłynie napływ zboża z Rosji i Ukrainy, rolnik nie ma wątpliwości.

„„ššali ziarno ma inną cenę kosztową. Dla nich bardzo dobrze jest handlować za dwa euro, ich ceny paliwa i nawozów różnią się od naszych, a stawka godzinowa jest tam znacznie niższa. Uważam, że ich koszt zboża może być dwa razy niższy niż nasz. Gdybym, powiedzmy, kupił i sprzedał zboże poniżej kosztów, oni nadal osiągnęliby zysk na tej samej ilości zboża. Napływające zboże podcinało ceny. Co za absurd, władze były zdumione, że pięć razy więcej zardzewiałego zboża niż zwykle wjeżdżało na Litwę przez Łotwę. Oznacza to, że był na nie większy popyt, ponieważ cena była niższa, a odpowiednie władze nie wzięły tego pod uwagę na czas" - powiedziała Rutkauskiene.

Rolnik krytycznie odniósł się do naszej polityki rolnej, która często jest przesadzona przez tych, którzy chcą przypodobać się Brukseli.

„Jeśli nawet starzy europejscy rolnicy nie są zadowoleni z polityki UE, to musimy się zastanowić. Nasz rząd mówi nam: "Jak dają, więc musi być dobrze". Jesteśmy krajem postsowieckim i nie otrzymaliśmy jeszcze takich dopłat, jakie otrzymują rolnicy niemieccy, włoscy czy francuscy. Oznacza to, że musimy żyć z tego, co otrzymujemy, ale wymagania wobec nas są nawet większe niż wobec rolników w innych krajach europejskich. Nasz rząd wymaga pewnych rzeczy, zanim zrobi to Unia Europejska" - powiedziała Rutkauskienė.

Zauważyła, że nasz rząd stawia wysokie wymagania rolnikom, ale nie dotrzymuje słowa.

„2023, nowy etap deklaracji upraw. Otrzymujemy broszurę, która mówi nam, ile rolnik otrzyma w euro za to lub inne zobowiązanie, jeśli je podejmie. W grudniu władze mówią: "Przykro mi, rolnicy, nie ma pieniędzy, będziesz płacił mniej.“ Aš nic do tego, ale potem uczynić zobowiązania mniej. Widać poziom naszego rządu – mijają miesiące i staje się jasne, że nie ma pieniędzy na wypłaty. Powinniśmy byli podsumować sytuację, dokonać obliczeń statystycznych. Nie płaczemy, ale dotrzymujemy słowa, zarówno wobec rządu, jak i naszych pracowników" - powiedział rolnik Alma.

Zapytana, co sądzi o debacie władz dystryktu Lazdijai na temat obniżenia podatku gruntowego, powiedziała, że pieniądze są siłą napędową, ale ważne jest, jak się je wykorzystuje.

„Jeśli podatek gruntowy zostanie wykorzystany w ukierunkowany sposób, zarówno a&scaron, jak i inni rolnicy zapłacą go wspólnie i nie będzie to tak bolesne. Ja mówię: Moje pieniądze zostały wykorzystane zgodnie z przeznaczeniem – na utrzymanie dróg, na rekultywację. Ale kiedy są marnowane lub przeznaczane na pensje urzędników, nie zgodzę się płacić tak dużo" - powiedział rolnik.

A. Rutkauskiene, która nie wykazuje zbytniego optymizmu, przyznała, że w dzisiejszych czasach lepiej nie pracować w rolnictwie.

„We wszystkich sektorach rolnictwa nie ma sytuacji, która inspiruje ludzi do pracy. Czy dziś jest dobry czas na inwestowanie, gdy panuje największa niepewność? Nawet groźba wojny wpływa na psychikę. Planuję zbudować farmę wartą półtora miliona, a tu z każdym dniem nasila się groźba, że Putin przekroczy granicę. Nie mam dwóch lat, ale inaczej odbieram świat" - westchnęła Rutkauskiene.

Dzūkų žinios

Wideo