Małe gospodarstwa mleczarskie poddają się - zmęczone pracą z pomysłu

Meilūnų kaimo ūkininkė Sandra Bieliauskienė, laikanti penkias karvutes, žada pasilikti tik vieną numylėtinę, džersių veislės mišrūnę Tapkę, o kitas parduos, nes ūkininkauti – neapsimoka.

„Bez względu na to, jak bardzo kocham moje krowy, będę musiała je sprzedać“, — wzdycha Sandra Bieliauskienė, rolniczka ze wsi Meilūnai. Powiedziała, że hoduje bydło mleczne od wielu lat, ale nigdy nie było tak źle jak teraz.

Ręce w dół

Według pani Bieliauskiene, planuje ona pożegnać się ze swoimi pięcioma mieszańcami rasy Jersey tej jesieni. Zatrzymam je przez lato, ale nie więcej, nie, nie, nie, nie...“ “ — krzyżuje ręce.

.

Rozważa zatrzymanie swojej jedynej krowy, o imieniu Tapke, na własny użytek, która produkuje mleko bogate w tłuszcz i białko, aby zrobić pyszny ser do kawy.

Powód, dla którego zdecydowała się zrezygnować z farmy mlecznej, jest prosty — nie opłaca się pracować za darmo. Za mleko, nam, małym, płaci się tylko zajęcze łzy - 18 centów za kilogram. Koszt przygotowania paszy, wynajęcia maszyn, zakupu dodatków paszowych, leków i wszystkiego innego... wszystko z pomysłu. Na przykład, gdzie widziałeś cielaka sprzedawanego za 116 euro, kiedy inseminacja krowy kosztowała 20 euro, 20 euro za tak zwane "kolczyki".... Wycielona krowa potrzebuje różnych suplementów, które pomogą jej dojść do siebie... To 50 euro, dzięki Bogu. Jeśli wliczyć w to pracę, poświęcony czas, zdrowie, które poświęciłeś dla gospodarstwa... Lepiej nie liczyć" - powiedział emocjonalnie rolnik.

S. Bieliauskiene jest również zasmucona nierównością, dlaczego duże gospodarstwa otrzymują dwa razy więcej za mleko. Nie rozumiem i nie zrozumiem takiej polityki, dlaczego za mleko produkowane przez duże gospodarstwa płaci się więcej. To cios w serce wiejskiego człowieka, który trzymał się do ostatniego tchu, aby uniknąć konieczności ubiegania się o świadczenia państwowe. To bolesne widzieć, że w tej wiosce nic nie zostanie. Centra medyczne są niszczone, autobusy jeżdżą coraz rzadziej, nie ma prawie żadnych możliwości pracy, jeśli nie masz własnego samochodu i nie możesz żyć z dojenia krów" - mówi S. Bieliauskienė.

Nadejdą surowe wymagania

Tadas Micikevičius, przewodniczący Okręgowego Związku Rolników w Birżach, mówi, że ogólnie zaskakujące jest to, że małe gospodarstwa nadal utrzymują się w obliczu tak niekorzystnej polityki. „Powiedziałbym, że wszystkie gospodarstwa trzymają się nadziei“, ponieważ gdyby jej nie było, rolnictwo dawno by się skończyło“, — T. Micikevičius jest przekonany.

Zauważa, że jeśli władze kraju nie podejmą działań, będzie jeszcze gorzej. Rolnicy zostaną przytłoczeni surowymi wymogami, które są nadmierne i ogólnie trudne do wdrożenia dla małych gospodarstw. Bardzo łatwo jest powiedzieć — produkuj ser i twaróg, sprzedawaj je na rynkach. Aby to zrobić, musisz zainwestować 15 000-20 000 EUR w sprzęt, a za tę cenę, jeśli masz własny lokal. Ile lat będziesz musiał pracować, aby inwestycja była opłacalna?

Pięć lat to za mało. Do tego dochodzą stosy pozwoleń i innych biurokratycznych obciążeń... Moim zdaniem poprzeczka powinna zostać obniżona", skomentował T. Micikevičius.

.

Według przewodniczącego Okręgowego Związku Rolników w Birżach, brakuje bardziej przychylnego nastawienia rządu do rolników. "To, co w Polsce, na Łotwie i w Estonii jest tylko zaleceniem, tutaj jest obowiązkiem. Chcemy, aby rząd komunikował się z rolnikami nie przez okna" - powiedział.

Dwie drogi – likwidacja lub powiększenie gospodarstwa

Vaidutė Stankevičienė, rolniczka i członkini Litewskiego Stowarzyszenia Producentów Mleka, powiedziała, że obecnie w okręgu Biržai jest jeden drobny rolnik, który ma kilka krów i produkuje ser oraz inne produkty mleczne. Liczby pokazują więc, że taki przykład nie jest zaraźliwy — małe gospodarstwa idą w drugą stronę — likwidują lub... powiększają swoje areały.

„Gospodarstwa mleczne zawsze były złe na Litwie. Mimo że jesteśmy w Unii Europejskiej, ceny skupu mleka zawsze były najniższe w porównaniu z innymi krajami. Jesteśmy na drugim miejscu po Łotwie, gdzie ceny są jeszcze niższe. Świadomość, że jesteśmy na drugim miejscu pod względem cen skupu mleka, nie jest zbyt pocieszająca. Nie da się przetrwać z kilkoma krowami. Utrzymują się tylko małe gospodarstwa, których właściciele mają dodatkowe dochody, na przykład są zatrudnieni, a ich pracodawca płaci ubezpieczenie zdrowotne i inne podatki. Jedna krowa, według dzisiejszych szacunków, generuje średni dochód rzędu kilkunastu euro... Dlatego, aby przetrwać na farmie mlecznej, trzeba trzymać co najmniej pięćdziesiąt sztuk bydła“, — powiedział V. Stankevičienė.

Młodzi ludzie niechętnie przejmują gospodarstwa

Według Sandry Balčiūnienė, szefowej wydziału rolnictwa administracji miejskiej, w okręgu Biržai znajduje się 400 gospodarstw rolnych z 4 891 krowami mlecznymi.

„Rzeczywiście, spadek ma miejsce i jest nieunikniony, a głównym powodem jest to, że młodzi ludzie wahają się przejąć gospodarstwa mleczne swoich dziadków lub rodziców, ponieważ jest to ciężka praca, która „wiąże“ osobę. Drugim powodem jest niska cena skupu mleka" - powiedział S. Balčiūnienė.

Według danych gminy Biržai, w naszym regionie dominują małe gospodarstwa mleczne (162 rolników hoduje od 1 do 2 krów, 85 hoduje od 3 do 5 krów, 53 hoduje od 6 do 10 krów, 56 hoduje od 11 do 20 krów).

„Gmina zapewnia wszelką możliwą pomoc, konsultacje, pomaga wypełniać deklaracje, niezbędne rejestry“, — dodał S. Balčiūnienė.

Biržiečių žodis

Wideo