Litewskie jabłka wytrzymują tylko do lutego

Asociatyvi nuotr. Pasvalio Darbas nuotr.

W typowym roku Litwa produkuje od 30 do 50 000 ton jabłek. Niestety, tegoroczne bardzo silne wiosenne przymrozki znacząco wpłynęły na zbiory. Oczekuje się, że w tym roku zebranych zostanie tylko około 4 000-5 000 ton. Jest to około jedna dziesiąta normalnej ilości.

Podobna sytuacja ma miejsce w UAB „Naradavaos sodai“ w naszym okręgu. Chociaż był to trudny rok dla firmy, jej przedstawiciele zachowują spokój i nie wpadają w panikę.

Życie się nie zawaliło

W firmie UAB „Naradavos sodai“, która zarządza ponad 270 hektarami ogrodów, trwa zwykła październikowa rutyna: zbiory są sortowane, maszyny porządkowane, a przycinanie drzew rozpoczęte.

– Chociaż zebraliśmy tylko około jednej dziesiątej zwykłych zbiorów, życie się nie załamało. Nie pozwalamy mu się załamać", mówi dyrektor firmy Džiugas Palionis. Jak mówi, zbiory, choć znacznie mniejsze, zostały osiągnięte. Trzeba było zatrudnić około 200 pracowników sezonowych, w porównaniu z dwukrotnie większą liczbą w zeszłym roku - około 400.

Menedżer podkreśla, że same zbiory jabłek nie są powiązane z żadnymi umowami przedsprzedażowymi: tyle, ile wyprodukowano, sprzedaje się na rynku. Sytuacja produkcyjna jest jednak bardziej złożona.

– Różnimy się od większości producentów jabłek tym, że mamy zakład przetwórczy i produkujemy przeciery jabłkowe i dżemy. Mamy długoterminowe umowy dotyczące wielkości produkcji, co jest poważnym zobowiązaniem. Tegoroczne małe zbiory zmusiły nas do podrapania się po głowie i poszukania jabłek w innych krajach. Kupujemy nie tylko na Litwie, ale także na Łotwie i w Estonii, zarówno od osób fizycznych, jak i prawnych" - mówi Palionis.

Sytuacja w Polsce łagodniejsza, ale ceny rosną

Sytuacja na rynku jabłek jest ściśle związana z sąsiednią Polską, gdzie w typowym roku zbiera się 4– 5 milionów ton jabłek. Według pana Palionisa, sytuacja jest tam znacznie lepsza niż na Litwie, a przymrozki dotykają tylko poszczególne regiony. Jednak jakość w tym roku jest niższa.

– Podobnie jak w Polsce, wystąpiło silne gradobicie, które uszkodziło niektóre sady i jabłka. W rezultacie ceny polskich jabłek wzrosły w tym roku. Mamy również punkty odniesienia dotyczące tego, o co możemy prosić za litewskie jabłka. Ceny mogą nie różnić się zbytnio od polskich, ale możemy i musimy zaoferować nieco więcej", mówi kierownik UAB „Naradavos sodai“.

Chce litewskich jabłek

Według dyrektora, kupujący są zainteresowani sytuacją w sektorze ogrodniczym, więc firma regularnie otrzymuje telefony z pytaniami, gdzie można kupić jabłka tej lub innej odmiany.

„Zauważyliśmy, że litewskie jabłka są częściej kupowane, gdy są zniżki. Jednak kupujący pozostają lojalni wobec litewskich produktów. Czasami, gdy nie mogą znaleźć swojej ulubionej odmiany w supermarkecie, po prostu do nas dzwonią. Niektórzy są skłonni zapłacić więcej, aby kupić litewskie jabłka" - mówi D. Palionis.

Biznesmen zauważa, że zainteresowanie litewskimi jabłkami wzrosło jeszcze bardziej w tym roku, kiedy zbiory są rekordowo niskie.

– W normalnych latach jabłka uprawiane na Litwie trwały do kwietnia– maja. Biorąc pod uwagę, że Litwini konsumują około 1000 ton litewskich jabłek miesięcznie, w tym roku prawdopodobnie zabraknie ich w lutym, przewiduje dyrektor.

Poszukiwanie rekompensaty

„W sadach Naradava uprawia się aż 45 odmian jabłek“. Według pana Palionisa, wszystkie one ucierpiały w podobny sposób.

– Przy około minus dwóch stopniach niektóre odmiany mogą być nadal bardziej odporne. Ale kiedy temperatura spada do minus 7– 8 stopni i utrzymuje się przez kilka godzin, różnice między odmianami nie są już pomocne, wyjaśnia.

Kierownik farmy i jego koledzy skontaktowali się już z Ministerstwem Rolnictwa w celu uzyskania pomocy.

– Pierwszy raz udaliśmy się do ministerstwa wiosną, tuż po dużych mrozach. Poprosiliśmy o pomoc nie tylko na szczeblu krajowym, ale także od instytucji Unii Europejskiej, ponieważ nie tylko Litwa została dotknięta tą katastrofą. W zeszłym tygodniu ponownie odwiedziliśmy ministerstwo. Rozmawialiśmy zarówno z ministrem rolnictwa, jak i wiceministrem i otrzymaliśmy potwierdzenie, że sady i ogrody jagodowe dotknięte mrozem otrzymają płatności" - powiedział Palionis.

Chociaż zbiory zostały zakończone, praca w firmie nie została wstrzymana. Jabłka trafiają do największych supermarketów, sady są przygotowywane do zimy, a maszyny są starannie konserwowane.

– To czas w roku, kiedy podejmujemy się wszystkich prac, na które nie mieliśmy czasu w szczycie sezonu. Sprzątamy, inwestujemy w ulepszenia technologiczne i z niecierpliwością czekamy na przyszły rok, który, mamy nadzieję, będzie lepszy" - mówi z uśmiechem Džiugas Palionis.

Pasvalio Darbas

Wideo