"A. Laurinaitis, który chce nabyć pakiet kontrolny w Achema, twierdzi, że jego okres uprzywilejowania nie upłynął
Arūnas Laurinaitis, były prezes Grupy Achema, który chce nabyć pakiet kontrolny w Grupie Achema, zapewnia, że jego okres pierwokupu jako jednego z akcjonariuszy mniejszościowych jeszcze się nie rozpoczął. Według biznesmena, ponieważ „Achema“ znajduje się na liście spółek strategicznych, prawo pierwokupu rozpoczyna się dopiero po zatwierdzeniu możliwości sprzedaży przez Rządową Komisję ds. badania transakcji w przedsiębiorstwach strategicznych i Radę Konkurencji.
„Od końca kwietnia, kiedy ona (Lubienė – ELTA) ogłosiła, że sprzedaje, minęłyby 2 miesiące w czerwcu. A potem najwyraźniej zaczęła pracować z innym potencjalnym nabywcą. Według mojej wiedzy od tego czasu minęło 6-7 miesięcy. Ale żadne negocjacje w sprawie kontraktu jeszcze się nie odbyły. (...) Nie zwrócili się jeszcze do Komisji, nie zwrócili się do Rady ds. Konkurencji, nie doszli do negocjacji umowy sprzedaży akcji. To 2 miesiące, jeszcze nie zaczęli", powiedział Laurinaitis w wywiadzie dla "Verslo žinios".„Achema“ znajduje się na liście spółek strategicznych. Zgodnie z wymogami, potencjalny nabywca, wraz ze sprzedającym, musi złożyć wniosek do Komisji Przedsiębiorstw Strategicznych podlegającej rządowi. Komisja musi zbadać i stwierdzić, czy nabywca spełnia wymagania", powiedział.
W czwartek Gintaras Balčiūnas, prawnik i przedstawiciel największego akcjonariusza Achemy, powiedział Elcie, że termin, w którym Laurinaitis mógł skorzystać z prawa pierwokupu upłynął, ponieważ okres na wykonanie tego prawa upłynął w ciągu 2 miesięcy.
Były „Achema“ prezes podkreślił, że Rada Konkurencji potrzebuje do 9 miesięcy na rozpatrzenie zgody na takie transakcje, a gdyby prawo pierwokupu było stosowane inaczej, akcjonariusze nie byliby w stanie z niego skorzystać.
Jak wyjaśnił pan Laurinaitis, w tym przypadku 2-miesięczny okres pierwokupu miałby zastosowanie dopiero po uzgodnieniu transakcji z panią Lubienė. Następnie, jak powiedział, obie strony musiałyby wspólnie złożyć wniosek do władz w tym okresie.
„Jeśli zgodzą się na sprzedaż, uzgodnimy, jak działa proces sprzedaży. Od tego momentu uruchomione zostaną 2 miesiące. Sprzedający musi udać się do komisji razem z kupującym“, – powiedział.
.
„Prawem wszyscy inni są za mną. Dopóki nie kupię lub nie odmówię zakupu akcji, nikt nie może oficjalnie zawierać żadnych umów“, – zapewnił A. Laurinaitis.
L. Lubienė poprosił o wpłacenie pieniędzy przed podpisaniem kontraktuPonadto, A. Laurinaitis podtrzymuje swoje stanowisko, że L. Lubienė nie komunikowała się z nim we właściwy sposób, nie odpowiadała na pisemne propozycje i nie komunikowała się telefonicznie. Według niego, zamiast zgodzić się na rozpoczęcie negocjacji w sprawie sprzedaży akcji, pani Lubienė po prostu zaoferowała zapłatę za akcje, bez żadnej gwarancji, że akcje trafią do pana Laurinaitisa.
„Aby przyspieszyć negocjacje, zadzwoniłem do sprzedających, aby dowiedzieć się, gdzie mają trudności, jeśli nie odpowiedzą na piśmie. Jednak rozmowy te zakończyły się niczym. Kiedy stało się jasne, że nic się nie dzieje, wysłałem do podpisu umowę kupna-sprzedaży udziałów. Kiedy nic nie otrzymałem, umówiłem się na podpisanie umowy w kancelarii notarialnej, gdzie jednak się nie pojawiła" - skomentował Laurinaitis.
„Zamiast tego zostałem poinstruowany w jej korespondencji, aby zapłacić pieniądze bez umowy, bez audytu, bez żadnych gwarancji. Po prostu prośba o wpłacenie pieniędzy na 2 miesiące.“ – zastanawiał się.
Według biznesmena, istniał również opór większościowego udziałowca przed audytem, który oceniłby wyniki spółek.
„Negocjacje ze sprzedającymi jeszcze się nie rozpoczęły, bo oni złożyli ofertę sprzedaży, a ja przyjąłem ofertę kupna. I od tego momentu zaproponowałem rozpoczęcie audytu, aby sprawdzić, jak radzą sobie firmy, co się dzieje. Nie otrzymałem jednak takiej zgody. Najpierw powiedziano mi, że nie ma żadnych informacji, potem, że jako akcjonariusz powinienem je mieć, a na koniec, że są one tajne" - powiedział Laurinaitis.
„Ale potem okazało się, że grupy, które nie są udziałowcami, otrzymały takie informacje“, – dodał.
Finansowanie na zakup akcji zostanie zapewnione przez 4 firmy finansowe, do 5 osób fizycznych
A. Laurinaitis ujawnił, że jeśli zakup dojdzie do skutku, będzie on jedynym większościowym udziałowcem. W tym czasie, jak powiedział, 3 banki, 1 fundusz i do 5 osób fizycznych przyczynią się do sfinansowania przejęcia o wartości 302,8 mln EUR.
„Finansowanie zostało zatwierdzone i uzgodnione w kilku częściach. Zostanie ono wniesione przez 2 litewskie i 1 zachodni bank oraz 1 zachodni fundusz. (...) Planuje się, że do 5 osób fizycznych zapewni finansowanie i pożyczki na nabycie akcji", powiedział Laurinaitis.
„Ci finansiści będą pochodzić z branży. Mają zrozumienie, więc łatwo jest z nimi rozmawiać", powiedział.
W czwartek pan Laurinaitis potwierdził, że osoby, które przyczynią się do zakupu akcji, będą &bdash;&bdash;litewskimi biznesmenami o dobrej reputacji“.
Jak wcześniej informowała ELTA, w czwartek Laurinaitis ogłosił, że będzie dążył do nabycia pakietu kontrolnego w Achema Group. Ujawnił, że wartość pakietu kontrolnego wynosi 302,7 mln euro.
„Akcjonariusz Achemos“ ogłosił również, że złożył pozew w sądzie o prawo pierwokupu akcji posiadanych przez L. Lubienė i Viktoriję Lubytė. Twierdził, że podjął tę decyzję z powodu dziwnego zachowania akcjonariuszy. Według niego, zignorowali oni prawa dotychczasowych akcjonariuszy i odmówili komunikacji przy składaniu wstępnej oferty.
L. Lubienė, żona Bronislovasa Lubysa, sygnatariusza Aktu Niepodległości, i jej córka Viktorija Lubytė posiadają pakiet kontrolny w Grupie w wysokości około 52%.
A. Laurinaitis powiedział, że on i jego partnerzy posiadają obecnie 4,6% udziałów w spółce.
Wyjaśnił, że jednym z celów zakupu było utrzymanie litewskiej własności spółki. Laurinaitis ujawnił, że dokonuje zakupu wspólnie z kilkoma "renomowanymi" litewskimi biznesmenami.
