Rolnicy w Polsce stawiają ultimatum rządowi: "Rolnictwo umiera po cichu

Protestuoja Lenkijos ūkininkai.

Kilkudziesięciu rolników z Mazowsza zorganizowało pikietę w Siedlcach, aby wyrazić swoje niezadowolenie ze spadających cen produktów rolnych i bezczynności rządu. Protestujący zaapelowali do prezydenta Karola Nawrockiego o zawetowanie zakazu hodowli zwierząt futerkowych oraz tzw. ustawy łańcuchowej, która ich zdaniem uderzy w całą branżę hodowlaną.

„Nie chcemy blokad, chcemy dialogu“, powiedział na konferencji prasowej rzecznik "Solidarności RI" Łukasz Komorowski. Jego zdaniem zamknięcie jednego sektora stworzyłoby niebezpieczny precedens, w którym ustawa mogłaby zostać wykorzystana do zamknięcia innych gałęzi rolnictwa.

„Dziś w Polsce nie ma ani jednego dochodowego sektora rolnego, a rząd pozwala mu po cichu upaść” powiedział, dodając, że import żywności z krajów Mercosur jeszcze bardziej osłabi lokalnych producentów. Wieprzowina z Ameryki Południowej pojawi się w ciągu kilku tygodni, więc rolnicy wskazują, jaka może być jakość tej wieprzowiny.

Rolnicy wyznaczyli rządowi termin do Nowego Roku; domagają się realnych rozwiązań i negocjacji. Jak twierdzą, wpływ "Zielonego Ładu" jest odczuwalny zarówno na obszarach wiejskich, jak i miejskich, a ceny rosną, a rolnicy są zmuszeni do ograniczenia produkcji.

Najbardziej niepokojącą kwestią jest brak równowagi między cenami skupu a kosztami produkcji. Mówi się, że ceny zbóż powróciły do poziomu sprzed trzydziestu lat, mimo że koszty wzrosły kilkukrotnie. Koszty były wówczas 3-4 razy niższe niż obecnie. Hodowcy zwierząt wskazują, że sektor wieprzowiny i mleczarski również podupadają: „To całkowity upadek rolnictwa, a rząd nie reaguje.

Hodowcy świń uważają, że ich działalność nie jest już opłacalna. „Dostaję dwa razy więcej za tucznika niż dwa lata temu, mimo że ceny produktów mięsnych w sklepach tylko rosną. Kto na tym zarabia? “ – zastanawiał się jeden z protestujących.

Producenci mleka ostrzegają przed niekontrolowanym napływem surowego mleka, który ich zdaniem nie tylko obniża ceny w gospodarstwach rolnych, ale także zagraża jakości. To początek końca naszych gospodarstw", powiedzieli bracia Jasińscy, mimo że sektor mleczarski był jak dotąd jedynym, który przynosił znaczące zyski.

Protestujący odrzucili również twierdzenie, że na rynku występuje nadwyżka zbóż. Według rolników realny popyt został zmniejszony przez masową likwidację ferm drobiu z powodu epidemii chorób. To nie jest nadprodukcja, tylko błędna diagnoza" - powiedział Tomasz Jurzyk ze związku zawodowego Orka.

Rolnicy twierdzą, że bez natychmiastowych rozwiązań politycznych rolnictwo może stanąć w obliczu nieodwracalnego kryzysu, który będzie miał konsekwencje dla całego kraju.

Wideo